Zapomniany
Walczę ze sobą, gdy pióro upada
W odmęty smutku i czarnej rozpaczy.
Dziś chwytam klawisze.
Czy to jest zdrada?
Nie!
Ja nie chciałam.
Nic to nie znaczy.
Napisze słowo, usunę literę.
Bez plamy i brudu na pergaminie.
Szybko, bez trudu szyk zdania zmienię,
Nim wena naprędce znowu odpłynie.
Zanim odejdzie jednak na stałe,
I nim opuści mnie też nadzieja,
Chcę by odeszła ze mną przy chwale
Zanim ogarnie mnie świt zapomnienia.
J.M.
Bardzo podoba mi się sam pomysł jak i wykonanie, zwłaszcza koniec. :) Przypomina mi nieco wiersze Leśmiana lub Staffa, ten świt zapomnienia szczególnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Dzięki za odwiedziny i za uznanie dla mojego wiersza. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!