Coś na tak zwaną "zamułe" lekko adekwatne do mojego dzisiejszego nastroju ... wciąż lekki dołek ale już jedną ręką nad poziomem :P
Księżyc zaświecił jasno jak
nigdy.
Miałeś się odezwać na
Świętego Dygdy.
Pielęgnuję w sobie cechę
naiwności,
Którą mieszam lekko ze
szczyptą bliskości.
Wiara już nie wierzy,
Nadzieja umarła,
A przecież Ta robi to jako
ostatnia.
Jest też matką głupich, a
więc moją też.
Dziś postanowiłam. Nie chce
więcej łez.
Melancholii stanu więcej nie
powtórzę.
Opuszczę dolinę, wdrapię się
po górze.
Może mi się uda. A jak nie?
No trudno.
Codziennie jest dzień, to
spróbuje jutro.
Poczekam na wiosnę. Cały
czas jest zima.
Przeczekam tę porę, niedługo
przemija.
Wiem, że znów powróci.
Zawsze powracają
Na moją niekorzyść. Taki
zwyczaj mają.
Mam się cieszyć chwilą tego
zapomnienia?
Czy pamiętać ciągle, te przykre
wspomnienia?
Myśli i wspomnienia tak
bardzo niechciane,
Które już dawno powinny być
zapomniane...
J.M.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za te kilka sekund poświęconych na pozostawienie po sobie śladu !! Pamiętaj, że każdy komentarz jest niczym furtka prowadząca prosto do twojego bloga ;) Dziękuję i pozdrawiam!